Rate this post

Dlaczego wciąż warto mówić o szkodliwości palenia tytoniu

Mimo, że dla wielu jest to oczywiste, istnieje pokaźna grupa ludzi, która jest zupełnie odporna na wszelakie akcje namawiające do pozbycia się nałogu, tudzież promujące zdrowy styl życia, a wszelkie przestrogi odrzucają niczym brutalny atak na własną wolność. Dlaczego?
Dla wielu osób, szczególnie tych urodzonych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku, palenie papierosów kojarzyło się z kontestowanym przez władzę, zgniłym imperializmem i sprawiało złudne przeświadczenie nobilitacji w hierarchii społecznej. Pomijając, że owa hierarchia była tak bardzo ułomnym tworem, że aż śmiesznym to przyzwolenie na palenie było tak duże, ze w wielu rodzinach dorastające dzieci paliły z paczek rodziców.
Nawykiem wielu jest zganiać całe zło świata na dzisiejsze czasy, zapominając, że wówczas większość dwunasto, piętnastolatków „jarała jak lokomotywy”.
Nonszalancko trzymany papieros czy dym spowijający piękne kształty wymodelowanej gwiazdy srebrnego ekranu, wprowadzał w magię nieistniejącego świata dostatku, który był niespełnionym marzeniem umęczonych szarą codziennością, tak zwanych ludzi pracy.
Nie minęło pół wieku a dzisiejsi sześćdziesięciolatkowie, częściej niż rzadziej niespełnieni, z wolna schodzą z areny życia przybici przedwczesna starością.
Czy jest dla nich szansa?
Odpowiedź jest jedna; bez wątpienia!
Dlatego nie wolno ustawać w próbach dotarcia do tej, jakże odpornej grupy „zgredów”, z przesłaniem, że jeszcze nic straconego, wystarczy zdobyć się na jeden, w gruncie rzeczy nie tak heroiczny, jakby się mogło zdawać gest i rzucić palenie.